Quantcast
Channel: But you're perfect to me.
Viewing all articles
Browse latest Browse all 8

Rozdział 5.

$
0
0


                                                                    *Tydzień później*

         Uff..Nareszcie koniec roku szkolnego. Już myślałam, że się go nie doczekam. Zwlekłam się powolnym ruchem z łóżka i odsłoniłam żaluzje. Słońce świeciło prosto w moją zaspaną twarz. Rozciągnęłam się i poszłam w stronę łazienki. Tam przemyłam twarz i rozczesałam włosy.
Weszłam do pokoju i włożyłam na siebie granatową spódnicę, białą bluzkę na ramiączka i czarną marynarkę. Poszłam do łazienki i pomalowałam paznokcie na niebiesko, i przejechałam tuszem do rzęs. Ponownie weszłam do pokoju, gdzie założyłam bransoletkę i naszyjnik. Popsikałam się perfumem, a do torebki włożyłam najważniejsze rzeczy. Zeszłam na dół, zjadłam śniadanie, założyłam szare trampki i wyszłam z domu. Razem z przyjaciółmi poszłam w stronę szkoły.
               Kiedy już tam byliśmy ruszyliśmy w stronę sali gimnastycznej, w której miało odbyć się zakończenie roku szkolnego. Było to trochę dziwne, bo pierwszy raz tam mieliśmy zakończenie roku. Dziwne było to, że w ogóle mieliśmy zakończenie roku szkolnego. Weszliśmy na salę i od razu w oczy rzuciła nam się Acacia-wkurzona Acacia- kłócąca się z panią Dowson. Pani Downson prowadziła kółko teatralne. Jest na prawdę fajną i zabawną kobietą. Podeszliśmy do nich.
-Jak dobrze, że jesteście! Emma będziesz musiała śpiewać, ponieważ panna Clark nie da rady.
-Jak nie dam!? Dam radę!-powiedziała piskliwym i zachrypniętym głosem blondynka. Chłopacy zatkali uszy, a ja z dziewczynami skrzywiłyśmy się.
-Sami słyszycie. To jak zaśpiewasz?
-A nie może ktoś inny zaśpiewać za mnie?-spytałam z nadzieją.
-Nie.-odparła stanowczo pani Dowson. To po co mnie w ogóle pytała? Ehh..Nigdy nie zrozumiem nauczycieli.
             Zaczęliśmy próbę generalną. Myślałam, że nigdy się nie skończy. Prawie wszyscy się mylili, ja zapominałam znaczenie nut, ponieważ poza śpiewaniem, miałam też grać na fortepianie. Chciałam mieć to już za sobą. Oczywiście nic nie może być po mojej myśli. Próba ciągnęła mi się niesamowicie. I kiedy już myślałam, że to nigdy się nie skończy, pani ogłosiła, że już koniec i mamy się zbierać, bo będą tu się teraz wszyscy zbierać. Wyszłam z dziewczynami na korytarz i zaczęłyśmy szukać chłopaków. Idioci zawsze gdzieś polezą, nie powiedzą gdzie, a później na nas się wydzierają, że chodzimy gdzieś. Po-jak na nas-krótkich poszukiwaniach naszych zgub, udaliśmy się pod klasę.
             Wszyscy zaczęli się zjeżdżać, więc poszliśmy pod salę gimnastyczną. Strasznie się denerwowałam. Bałam się, że coś pomylę, za szybko lub za wolno coś zagram. Nie ma to jak martwić się na zapas. Wszyscy ustawiliśmy się na swoich miejscach i zaczęliśmy przedstawienie.
              Połowa przedstawienia za mną. Teraz tylko zaśpiewać to co powinnam, zagrać i dalej już będę siedziała cicho.
              Wyobraziłam sobie, że jestem w swoim pokoju, a nie na sali wypełnionej po brzegi ludźmi. To mi zawsze pomaga kiedy się denerwuję. Zaczęłam grać, a później śpiewać i jakoś dotrwałam do końca. Kiedy było już po wszystkim udaliśmy się do wyjścia. Oczywiście nie mogłam znaleźć swojej klasy i latałam po szkole jak głupia. W pewnej chwili poczułam jak ktoś nadepną mi na podeszwę, a ta oderwała się od buta. Świetnie! Jeszcze tego mi brakowało! Odwróciłam się i ujrzałam David'a.
-Uważaj jak leziesz idioto!
-No sorry. Nie zauważyłem cię, a śpieszyłem się do klasy. Widać nie tylko ja.-mrukną patrząc na mnie. Przewróciłam oczami i poszłam dalej przed siebie. Niestety spowalniał mnie ten przeklęty but, więc zdjęłam obuwie i na końcu korytarza wreszcie ujrzałam moją klasę, która na coś czekała. Podbiegłam do nich i stanęłam obok dziewczyn, jakby nigdy nic.
-Gdzieś ty była?-spytała wkurzona Tess.
-Ohh..Zgubiłam się.-jęknęłam, przypominając sobie ile przebiegłam szukając ich.
-A z twoim butem co?-spytał Andy zaglądając przez moje ramie.
-David nadepną mi na podeszwę, a te buty są tak schodzone, że się rozwalają.-powiedziałam, wzruszając ramionami.
-Cisza! Idziemy do klasy.-powiedziała w końcu nasza wychowawczyni i ruszyliśmy piętro wyżej, do naszej klasy. Usiedliśmy w swoich ławkach i patrzeliśmy na nią wyczekująco.
               Jak zwykle dziękowała nam za ten rok, chwaliła nasze osiągnięcia i takie tam. Na sam koniec spojrzała na mnie, a później na moje stopy i uniosła do góry brew ale nic nie powiedziała. Zna już nas i wie, że czasami nam odwala. Zdążyła się przyzwyczaić. Po wszystkim wyszliśmy z klasy i ruszyliśmy w stronę wyjścia ze szkoły. Kiedy byliśmy na drugim piętrze to co zobaczyłam strasznie mnie zdziwiło. Mianowicie przy szafkach stał Chester z mamą, bliźniaczkami i Tyler'em . Moja mina mogła być trochę zabawna.
               Powolnym krokiem udałam się w ich kierunku.
-Co wy tu robicie?-spytałam zdziwiona.
-Miałaś dziś zakończenie roku szkolnego, no i miałaś swój występ.-powiedział Chester.-Wiem, że nie jestem twoim ojcem, ale głos to po mnie odziedziczyłaś.-powiedział dumnie, a mama spojrzała na niego jak na idiotę, tak w skrócie mówiąc.-No, a tak ogólnie to co z twoim butem?
-A no, że tak powiem, podeszwa się oderwała.-odparłam, a mama tym razem na mnie popatrzyła jak na idiotkę.-To co idziemy?-spytałam, Chester pokiwał głową i ruszyliśmy w stronę wyjścia. Muszę przyznać, że droga ze szkoły do samochodu nie była zbyt przyjemna, ponieważ beton nagrzał się i nie dało się po nim iść normalnie.
                W domu od razu poleciałam do swojego pokoju. Zdjęłam niewygodne ciuchy i wyjęłam z szafy szarą bluzkę z myszką Minnie, szare
spodenki z flagą USA i miętowe Vansy. Poprawiłam włosy i makijaż, a "galowe" ciuchy schowałam do szafy.
                 Zbiegłam po schodach na dół i wpadłam na Brada? A rozumiem. Mały zjazd "rodzinny". Przywitałam się z wszystkimi i ruszyłam w stronę kuchni.
-Pomóc ci?-spytałam mamy, kosztując sałatki.
-Nie, na razie nie. Idź lepiej zobacz co chłopacy robią na dworzu.-powiedziała, a ja kiwnęłam głową na znak, że rozumiem. Ruszyłam wykonać polecenie mamy. Wyszłam na podwórko przez drzwi balkonowe, które znajdowały się w salonie. Dzieciaki bawiły się w piaskownicy, Chester stał przy grill'u rozmawiając o czymś z Joe'm, Brad z Dave'm siedzieli na leżakach niedaleko dzieci. Wróciłam do kuchni i powiedziałam mamie co robią chłopacy.
-Gdzie kucharek sześć tam nie ma co jeść.-palnęłam. Wszystkie oczy skierowały się na mnie, a wzrok mamy mnie po prostu zabijał. W pewnej chwili Anna-żona Mika-zaczęła się śmiać, a za nią wszystkie inne, włącznie z moją mamą. Pokręciłam głową i wyszłam z kuchni. Ponownie wyszłam na dwór. No i znowu oczy wszystkich zwróciły się w moją stronę.
-Ja nic nie zrobiłam, a jeżeli nie będzie co jeść to nie moja wina. Takie przysłowie.-powiedziałam i usiadłam na jednym z leżaków. Spojrzeli na mnie zdziwieni, na co ja tylko wzruszyłam ramionami.
              Oczywiście wszyscy odwalali, i w pewnym momencie zaczęli się bawić w zabawę w wymyślanie rymów, o kimś z nas.
-Emma teraz ty.-powiedział Dave. Spojrzałam na nich, unosząc brew.
-Mikey, Spikey, pali fajki?-powiedziałam zdziwiona, tym co wypowiedziałam. Shinoda spojrzał na mnie wkurzony.-To ja może do domu pójdę.-powiedziałam i zaczęłam uciekać w stronę domu. Mike pobiegł zaraz za mną. W pewnym momencie potknęłam się i wpadłam na Mike'a. Ten przerzucił mnie sobie przez ramię i szedł w stronę ogrodu. Krzyczałam, piszczałam, biłam go, kopałam, ale nic mi nie pomogło. W końcu wbiłam mu paznokcie w kark. To zawsze działa. Podziałało i tym razem. Puścił mnie i rozmasował sobie kark, a ja w tym czasie poleciałam do ogrodu i schowałam się za Chester'em. Po chwili z domu wyszedł Mike.
-Jeszcze się zemszczę.-powiedział patrząc na mnie. Otworzyłam szeroko oczy i spojrzałam na niego przerażona.
-Ej no! Córki ty mi nie strasz.-powiedziała mama i wszyscy zaczęli się śmiać. Nie ogarniam tych ludzi. Siedzieliśmy na dworzu do późnego wieczora. W tym czasie zdążyłam przegrać dwa razy z Rob'em zakład, kłócić się z Brad'em o stolice krajów, grać z Dave'm w "kamień, papier, nożyce" i kłócić się z Tyler'em o to kto jest mądrzejszy. Coś koło drugiej wszyscy zaczęli się rozjeżdżać. Wykończona całym dniem, przebrałam się w piżamę i położyłam spać.

___________________________________________________________________________
Siemacie :D No więc jest rozdział 5 ;/ Mm..Spoko, że rozdział 4 był dodany w czerwcu ;/ Głupia ja -.- Zastanawiam się czy nie usunąć tego bloga. Za rzadko, coś na nim dodaje i nikt go nie czyta. Nie wiem pomyślę jeszcze...
Dobra no to biorę się za pisanie następnego rozdziału :)

Czytasz=Komentujesz :)








Viewing all articles
Browse latest Browse all 8

Latest Images